Pozdrawiam was z boiska,hhaha.Juz jest moja pora lunchu a ja chce napisac o sniadaniu.Jestem juz po moim treningu,o niczym innym nie mysle tylko o jedzeniu.Musze uzupelnic wszystkie niedobory i nakarmic moje miesnie lol
Zabieram dzieciaki do domu ,czas na jakis pyszny posilek.Tylko co? Zaraz cos wymysle…Tymczasem podziele sie z wami naszym sniadaniem;)
Dzisiaj wyciskalismy nie miksowalismy.I mimo,ze rano czasu mamy nie za wiele to i tak staram sie zawsze cos tam wycisnac czy zmiksowac.Poniewaz moj synus mial dzisiaj bardzo intensywny trening na szybkosc i sprawnosc, to nie moglam mu zaserwowac ani jajecznicy ani kanapek ani nawet owsianki.Mialo byc ultra lekko ale pozywnie.Do naszego juicera wpadly buraki,limonki,cytryna,kale,ogorek oraz grejpfruty i marchewki.Maz wszedl do kuchni i rzucil pytaniem czy aby nie przesadzam …Nie ,dlaczego? Synus doslodzil tylko troche miodem,tak ciut ciut i powiedzial,ze idzie napukac bramek po takim mega soku.Corka troche sie pokrzywila ,nie mogla doszukac sie smaku ,ale przekonalam ja jakos i tez przechylia cala szklane! Jejjjj!!!!
Do soczku jeszcze kanapeczki i mozemy leciec.Kazdy z nas ma dzis cos waznego do osiagniecia.
Kanapeczki z bananow i masla orzechowego,posypane ziarenkami chia ,zniknely z talerza w przeciagu kilku sekund;) Po takim sniadanku moglismy spokojnie wyruszyc na boisko,silownie i lekcje tanca.
A chyba juz wiem co bedzie na lunch!!!!! Ale to narazie niespodzianka.Zapraszam na blog pozniej,pa
Teraz biegne kucharzyc!!!!!
No comments:
Post a Comment